Wstałam bez uczucia głodu. Wypiłam szklankę zielonej herbaty i po 30 minutach pomyślałam, że czas zrobić coś do jedzenia. Z kartką z książki dr Dąbrowskiej powędrowałam do kuchni i zaczęłam obliczać.
ŚNIADANIE:
I sałatka: 1 pomidor (130 g.) 23 kcal
ogórek kiszony (120 g.) 13 kcal
cebula biała i czerwona (20 g.) 6 kcal
II sałatka: biała kapusta (100 g.) 32 kcal
marchew (170 g.) 64 kcal
por (20 g.) 6 kcal
RAZEM: 144 kcal
OBIAD:
zupa jarzynowa: marchew (200 g.) 80 kcal
seler (40 g.) 16 kcal
pietruszka (30 g.) 15 kcal
por (20 g.) 6 kcal
cebula (20 g.) 8 kcal
czosnek (2 g.) 3 kcal
kapusta biała (200 g.) 44 kcal
cząber
ziele angielskie
liść laurowy
sól
pieprz
sałatka: seler (100 g.) 40 kcal
jabłko (100 g.) 50 kcal
RAZEM: 262 kcal
KOLACJA:
sałatka: burak gotowany (200 g.) 88 kcal
jabłko (100 g.) 50 kcal
cebula (20 g.) 8 kcal
sok pomidorowy (300 ml) 198 kcal
RAZEM: 344 kcal
SUMA: 750 kcal
Poczułam przypływ wielkiego głodu i zrobiłam szybciutko śniadanie. Zrewidowałam także to co na kartce, a to co na talerzu. Okazało się, że dwóch sałatek nie jestem w stanie zjeść naraz. Dlatego były dwa śniadania. Drugie nawet zmniejszyłam kiedy zobaczyłam ilość kapusty, którą w pierwszej kolejności założyłam. Zupa wyszła genialna i częściej będę ją robiła ot tak, bez diety. Wczorajsza zupa też była dobra tylko przegięłam z ilością wody z ogórków i była zbyt słona. A ja na co dzień mało solę więc mnie to wyraźnie raziło. Kiedy dolałam szklankę przegotowanej wody jadłam z zachwytem. Wracając do drugiego dnia to obiad również podzieliłam na pół i zjadłam w odstępie godziny czy dwóch to co nie wcisnęłam za pierwszym razem. A kolacja była jak najbardziej w porządku. Czyli znów pięć posiłków. Uwielbiam warzywa więc czuję się jak ryba w wodzie. I do tego świetne samopoczucie, wypoczywam i w mega szybkim tempie znika mi ospa.
Zastanawia mnie zatem co by było gdybym przerzuciła się na ekologiczne warzywa i owoce. Tylko ta ich cena. Ale pomyślę. Za kilka dni udam się do jednego ze sklepów z listą i coś z niej na pewno wybiorę. Lubię ekologiczne jabłka bo zawsze słodko i przyjemnie pachną. Może marchew, bo dużo jej w mojej diecie. No pomyślę.
Aha i przypomniało mi się, że do wielu dań dorzucam natkę pietruszki czy koperek. Tak po prostu posypuję talerz zupy i sałatki. Pietruszka ma dużo witamin i nie można o niej zapominać. A wieczorem już koło 21 miałam nagle napad głodu i zjadłam dwa małe ogórki kiszone. W sumie około 20 kcal czyli dziennej normy nie przekroczyłam.
Podziwiam Twoją skrupulatność : ) Jedyne co obliczam to czas między posiłkami - ok. 3 godziny przerwy, więc wychodzi 5 posiłków i w międzyczasie dużo picia, przede wszystkim woda z cytryną rano i w południe a wieczorem lubię sobie popijać barszczyk czerwony z Hortexu (skład podany na opakowaniu jest moim zdaniem dobry) i także kupiony sok pomidorowy.
OdpowiedzUsuńNa śniadanie zawsze gęsty, kremowy koktajl z dużego jabłka i zieleniny (uwielbiam), około południa sałatka z dowolnych warzyw (duża), ok. 15stej sałatka z dodatkiem jabłka ( może być na przykład krojony surowy burak plus coś kiszonego i inne warzywne dodatki). O 18stej przeważnie gotowane na minimalnej ilości wody dowolne warzywa, no i zawsze coś około 21szej lekkiego, bo inaczej nie zasnę czując pusty żołądek.
Kolejnym efektem diety są oczyszczające się zatoki a poza tym coraz lepsze samopoczucie - jakaś taka lekkość ducha :)
Kurcze jakbym czytała o sobie kiedy po raz pierwszy stosowałam to oczyszczanie:)
UsuńJa to spisuję dokładnie, żeby następnym razem mieć gotowe:D Ostatnio tego nie zrobiłam i teraz się męczę. A ponieważ siedzę kilka dni w domu to mam możliwość:)
Kurcze tylko tego czasu jakoś nie pilnuję, ale w sumie jem jak zgłodnieję i jakoś się to wszystko zgadza.
Może ktoś jeszcze się skusi?
OdpowiedzUsuń