poniedziałek, 26 stycznia 2015

80/10/10 raw till 4?

Niejaka Freelee je od długiego czasu na surowo, stosuje 80/10/10 i jest znana na całym świecie. Postanawia jednak wzmocnić swoją pozycję. Stworzyła styl żywienia, gdzie do godziny 16 jemy surowe, potem możemy jeść gotowane. Oczywiście musi być wegańskie/bezglutenowe/wysoko węglowodanowo i najlepiej z michą zielonej sałaty. Wiem, że nie ma co do tego żadnych podstaw medycznych, wiem, że wielu to śmieszy, ale ja jakoś nie mogę wytrzymać na surowym jedzeniu w 100 %. Ilość błonnika przeraża moje jelita i powoduje niedogodności, co może prowadzić do poważnych chorób:/ Dobrze czuję się jedząc rano szejka, potem wczesny obiad z gotowanym, np. ryż z michą sałaty albo jakaś zupa z zieleniną, potem przekąska, najczęściej owocowa i na kolację też odrobina przetworzonego: chleb, ziemniaki, kasza czasem makaron. Albo zupełnie inaczej, jak zjawi się jakiś dzień objadania, choć staram się od nowego roku pilnować. Mniej kawy i zero niewegańskich słodyczy na przykład.

Wracając do głównego wątku. Nie zawsze jem raw do 16, a potem gotowane, ale powiem szczerze, że jeżeli tak jest to czuję się wspaniale. Mój apetyt na gotowane jest zaspokojony, a surowe odżywania mnie przez wiele godzin. Dużo brakuje mi do doskonałości w kwestii żywienia. Raz/dwa razy w roku jem pizzę i jakoś wolę wersję z serem (jedyny ser jaki jem). Nie mam niestety restauracji z wegańską opcją tego fast foodu. Kiedy idę w góry i nie mam swojego mleka sojowego/ryżowego/innego to piję kawę z krowim. Po prostu lubię białą zdecydowanie bardziej niż czarną. Na święta spróbowałam drożdżowe tradycyjne ciasto i mleczną czekoladę, choć potem zajadałam się moją surową szarlotką :D Pewnie jeszcze kilka przykładów by się znalazło, ale nie o to teraz chodzi.

Całkiem dobrze idzie mi zdrowe, coraz bardziej surowe jedzenie i tego się będę trzymała. Niezależnie czy do szesnastej, czy później. Zatem polecam wszystkim michę sałaty i trochę ryżu albo ziemniaka.

piątek, 23 stycznia 2015

Core

Core to inaczej mięśnie głębokie lub mięśnie stabilizacyjne. Sama dowiedziałam się o nich stosunkowo niedawno i jestem szalenie zaskoczona rezultatami jakie daje ich ćwiczenie. 


Celem treningu core jest poprawienie stabilności tułowia, a w konsekwencji całego ciała. Trenerzy często tłumaczą swoim podopiecznym, że każdy ruch wychodzi z tułowia i nazywają go centrum ciała (angielscy trenerzy mówią o rdzeniu - core). To prawda, każdy ruch ręką czy obiema rękami albo nogami zaczyna się od tego, że mięśnie tułowia napinają się, aby utrzymać go w najlepszej do wykonania ruchu pozycji. Dopiero później następuje ruch ręką lub nogą. Bez działania mięśni stabilizujących tułów nie bylibyśmy zdolni ani chodzić, ani unieść szklanki do ust.



O stabilności tułowia decyduje szereg mięśni. Najczęściej wymienia się tzw.: mięśnie głębokie, a przede wszystkim głębokie mięśnie brzucha. Tymczasem funkcję tę pełnią też mięśnie położone wewnątrz miednicy, przykręgosłupowe, powierzchniowo usytuowane najszersze grzbietu, prosty i skośne brzucha, a także mięśnie pośladkowe. Wzmocnienie ich wszystkich jest celem treningu core, który uczy także prawidłowych nawyków ruchowych, czyli np. tego, aby napiąć mięśnie brzucha przed dźwignięciem ciężkiego pakunku czy sztangi. Do zalet treningu core należy:
- łatwość w utrzymaniu poprawnej postawy,
- lepsze poczucie równowagi,
- większa siła, którą można wykorzystać w ulubionych sportach,
- mniejsze ryzyko kontuzji,
- obniżone ryzyko pojawienia się bólów krzyża.





Mięśnie rdzenia stanowią tarczę otaczającą wewnętrzną część powierzchni brzucha. Działają jak pas otaczający tułów, który utrzymuje prostą sylwetkę. Pas ten tworzony jest przez 4 podstawowe mięśnie: Mięsień poprzeczny brzucha, najgłębszy ze wszystkich mięśni brzucha, leży poniżej kresy ukośnej. Połączony jest z kręgami lędźwiowymi, otacza je i biegnie z powrotem do przodu łącząc się w linii środkowej brzucha. Praca tego mięśnia powoduję podniesienie ciśnienia wewnątrz brzucha, przez co utrzymuje sztywno i stabilnie część lędźwiową kręgosłupa. Drugi to mięsień wielodzielny, który jest najlepiej rozwinięty w okolicy lędźwiowej. Biegnie wzdłuż kręgosłupa przyczepiając się co drugi lub co czwarty kręg. Pełni funkcję  mięśnia posturalnego utrzymuje kręgosłup prosto. 
Kolejne to przepona która jest podstawowym mięśniem oddechowym, a przez swoje połączenie z  kręgami lędźwiowymi stabilizuje tułów. A także mięśnie dna miednicy, które przez połączenie z kością ogonową wspomagają utrzymywanie wyprostowanej sylwetki.
Wszystkie wymienione mięśnie kurcząc się jednocześnie trzymają kręgosłup w najbardziej stabilnej pozycji (pozycji neutralnej). Mięśnie te aktywowane są przy każdym ruchu naszego ciała i starają się utrzymywać tułów wyprostowany. Jak dowodzą badania osoby cierpiące na dolegliwości bólowe dolnej części pleców, zazwyczaj mają osłabione mięśnie głębokie, które pozwalają na niekontrolowane ruchy tułowia, przez co kręgosłup narażony jest na urazy.

Dla kogo trening core? Dla KAŻDEGO. Warto, aby mięśnie głębokie ćwiczyli nie tylko sportowcy czy osoby dążące do uzyskania nieskazitelnej sylwetki czytaj kaloryfer. Trening ten ułatwia codzienne funkcjonowanie każdego z nas, dlatego jest tak ważny. Pozwala nie tylko zachować prawidłową postawę, ale możemy dzięki niemu codziennie funkcjonować sprawnie i bez żadnego bólu. Ćwiczenia są proste i można je wykonać w domu jako dodatek do innych, codziennych aktywności. Najczęściej spotykamy się z zestawami, które wykorzystują własne obciążenie ciała, choć dla zaawansowanych polecane jest także ćwiczenie z ciężar(k)ami lub innym sprzętem, np. piłka stabilizacyjna. 




Codzienna aktywność fizyczna staje się normą dla wielu osób. Siłownie czy kluby fitness przeżywają renesans, a trenerki i trenerzy stają się celebrytami. Jest także wiele stron poświęconych ćwiczeniom dzięki którym przeciętny Kowalski może ćwiczyć w domu i poszerzać swoją wiedzę na temat sportu, ciała i odpowiedniej diety. Jeżeli nie wiecie od czego zacząć można wejść na pierwszą lepszą stronę na przykład tutaj czy prościej tutaj i wykonać przykładowy trening. Możesz też skorzystać z youtube lub innych filmików. Pokaźny wybór tutaj. Zacznij od jednego ćwiczenia dziennie. Po kilku dniach dodaj kolejne, a potem kolejne i jeszcze jedno. Ja mam mniejsze bóle pleców, mogę dłużej siedzieć w jednej pozycji i moja postawa jest inna. A to dopiero początek:) Czuję ogromną różnicę, a mój kręgosłup odwdzięczy mi się się na stare lata :D A jak z Twoim? 

Źródła:

środa, 21 stycznia 2015

pusty kosz - blog

Zainspirowana wieloma osobami, których kosz na śmieci jest imponująco mały postanowiłam poruszyć tematykę śmieci, ekologii jak i pewnego nurtu, który dotyczy minimalizmu. I tu nasuwa się kolejne pytanie: czy ten blog do tego służy? Dokładam bowiem tematów zupełnie bezrefleksyjnie, co ostatnio mnie uderzyło i po raz pierwszy zawahałam się. Dałam sobie kilka dni na przemyślenie sprawy i ostatecznie doszłam do wniosku, że dodatkowy blog na którym na przykład raz w tygodniu napiszę tekst o mojej walce m.in. z odpadami będzie najlepszym rozwiązaniem.

Zapraszam zatem na pustykosz.blogspot.com


czwartek, 15 stycznia 2015

ćwiczenia w domu

Wraz ze spadkiem mojej wagi i wzrostem siły mięśni kolejne problemy zdrowotne odchodzą w niepamięć. Nie spodziewałam się, że bóle pleców miną. Każda minuta na krześle była niczym tortury skazanego. Wiele lat to trwało, chodziło się na rehabilitację i nic. Zabiegi pomagały jedynie na "chwilę", a ćwiczenia proponowane przez rehabilitanta to dla mnie jedynie rozgrzewka do tego co robię teraz. Przy czym ja dopiero odkrywam możliwości zarówno mojego ciała jak i zdrowia. Takie małe odrodzenie:)

Chciałam biegać. Postanowiłam zabrać się za profesjonalny trening, ułożony tydzień po tygodniu. I po kilku dniach od jego rozpoczęcia pojawił się śnieg. Zrobiło się dużo na minusie i zmieniłam zdanie. Z regularnym bieganiem poczekam do wiosny. Strasznie chciałam ćwiczyć, a za siłownię/fitness trzeba przecież płacić i musiałam się zastanowić, czy aby na pewno chcę ponosić takie koszty. O tym innym razem.

Ostatecznie postanowiłam ćwiczyć w domu. Mam kilka płytek, które na pewno mi pomogą, ale skarbnicą wiedzy jest oczywiście internet. Jak dla mnie rządzi YouTube. Nawet długie filmy ładują się szybko i można ćwiczyć do woli. I tak oto robię. Założyłam listę do której zmotywowała mnie Mary m.in. tutaj oraz w innych tekstach. Jej blog aktywne życie jest na pewno inspiracją dla wielu osób. Ja od nowego roku założyłam swoją tabelkę i ćwiczę nieomalże codziennie, ale o tym w kolejnych postach.

Ćwiczcie w domu, naprawdę warto!

piątek, 9 stycznia 2015

ból głowy

Migreny rządzą się swoimi dziwnymi prawami i nie o nich dziś mowa. Chodzi mi bowiem o przeciętny ból głowy. Czy wiesz skąd się wziął? Czy umiesz sobie poradzić bez tabletki? Mnie się najczęściej udaje, ale potrzebna jest do tego pewna analiza przypadku.

Bo co to jest ten zwykły ból głowy? Najprościej mówiąc jest to sygnał organizmu, że coś jest nie tak. A my w swojej mądrości musimy dojść o co chodzi.

1. Jeżeli jesteś przeziębiony, a twoje zatoki zapchane towarzyszy ci pewnego rodzaju dyskomfort. Proponuję wodę z solą i przepłukanie zatok. Może nie pomóc od razu, ale po kilku dniach na pewno ból minie i przeziębienie także.

2. Ciśnienie. Można je regulować na kilka sposobów. Kiedy pogoda się zmienia ja lubię pobiegać. Dotleniamy mózg, serce i inne narządy. Jest to dla mnie idealny sposób na ból głowy. Jeżeli nie możesz wyjść pobiegać poćwicz pajacyki, poskacz na skakance lub wykonaj inne dotleniające ćwiczenia.

3. Wypij szklankę wody. Jest to rada podwójna. Woda rozrzedza krew i podwyższa ciśnienie.
Czasem jednak chodzi o dodatkowe odwodnienie, którego skutkiem jest ból głowy lub innych narządów. Uzupełnienie płynów jest więc kluczowym elementem walki z niechcianym problemem.

4. Odpocznij. 20 minut odpoczynku lub snu rewelacyjnie regeneruje i pomaga uporać się z różnymi problemami.

5. Zjedz owoc. Nie tylko nawadnia, ale także dostarcza wielu składników odżywczych i dodaje energii, kiedy długo zapominamy o posiłku i głowa dokucza nam z tego powodu.

 Nie pomogło? Pewnie jest jeszcze inna przyczyna. Postaraj się jednak przetrwać bez proszków. W końcu to nie migrena i na wierzę, że dasz sobie radę:)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

NFZ

Czytam od jakiegoś czasu w internecie na temat nowych pakietów dotyczących lekarzy pierwszego kontaktu i specjalistów. Dziwi mnie fakt, że nie mogę iść po prostu do okulisty czy dermatologa. No i czemu pacjent chory na raka szybciej umrze niż dostanie się do lekarza?! Stoi to na głowie jeszcze bardziej niż do tej pory. Myślałam, że służba zdrowia już bardziej zachorować nie może. A jednak nie miałam racji ja i wielu innych zatroskanych obywateli.

Po szybkim podniesieniu ciśnienia ochłonęłam (co innym się nie zdarza:/) i zaczęłam się nieprzeciętnie zastanawiać nad zupełnie innymi sprawami. Czemu ja mam chorować i chodzić do okulisty. Poszłam kilka lat temu. Dostałam okulary i zapewnienie, że co jakiś czas będę potrzebowała nowych, bo wzrok się przyzwyczai. Więc go nie przyzwyczajam jak nie muszę i nie potrzebuję mocniejszych okularów. Ale rzadko ludzie postępują w ten sposób i okuliści zacierają ręce z radości. A dermatolog... miałam problemy skórne kupowałam specjalnie dla mnie robione na zapleczu apteki kremy przygotowywane z recepty od rzeczonego. Wiele lat to trwało, a skóra jak była chora tak była. Poprawiało się na moment, a bez kremu nie dało się żyć. Zmieniłam dietę i większość problemów zniknęła, do dermatologa nie chodzę i specjalnych kremów nie kupuję.

A rak. Na szczęście daleko mi do tego typu choroby. I może się mądrzę, ale co ludzie robią, żeby być zdrowymi? Piszą listy z pretensjami do ministerstwa. Oni chcą się szybko dostać do specjalisty, iść na operację, dostać chemię, stracić włosy i czekać na cudowne ozdrowienie. Według mnie nie tędy droga. Ilość negatywnej energii i jadu co do polityków można przełożyć na zdrowsze życie i uniknięcie choroby. Zamiast pisać listy idź poćwicz aeroby i wzmocnij core. Zamiast iść na operację zjedz dużo roślinnego jedzenia i nawodnij się, zamiast chemii ożyj eko kosmetyków, zamiast utraty włosów wypocznij i naładuj się pozytywną energią. Mogę tak mnożyć i mnożyć, liczby są przecież nieskończone. I nie chodzi mi o ignorowanie państwa, polityki i społeczeństwa. Chodzi mi o zdrowy rozsądek. Skoro ktoś zachował się głupio czemu ja tez mam tak robić. Wolę zająć się czymś co mi przyniesie korzyści, zamiast zadręczać wszystkich złymi emocjami. One prowadzą do mutowania komórek i chorób. I o to chodzi ministrowi i NFZ. Żebyśmy byli chorzy. Zrób im kawał i wyzdrowiej :)

niedziela, 4 stycznia 2015

Scott Jurek Rich Roll

Od dziecka nie lubiłam biegać. Sprawiało mi to problemy i prawie zawsze byłam ostatnia w klasie. Zniechęcało mnie to trochę do wf-u. Na szczęście biegaliśmy tylko kilka razy w roku i poza tym lubiłam sport. Mimo wszystko w szkole moje piątki z siatkówki nie wystarczały i dwója/trója z biegów obniżała mi ocenę do czwórki:/ Nienawidziłam tego i do dziś nie rozumiem czemu ocenia się sprawność fizyczną dzieciaków. Nie każdy ma do wszystkiego predyspozycje i jest to dla wielu krzywdzące!!! Dziś plaga zwolnień z wf-u jest głośnym tematem i debata społeczna osiągnęła maksymalnie wysoki poziom.

Ja sama mam więcej oleju w głowie i staram się codziennie mobilizować do ćwiczeń i zdrowego życia. Czytam blogi i szukam ciekawych/inspirujących informacji nie tylko na temat zdrowego jedzenia, ale od niedawna także na temat sportu, a w szczególności wegańskich sportowców. Bo martwię się o moje ciało pod różnymi aspektami. Od wielu lat mam problemy z mięśniami i ćwiczenia raz mi pomagają, a raz szkodzą. Aby dowiedzieć się jeszcze więcej, a jednocześnie bardzo zmobilizować kupiłam w grudniu dwie książki:
"Jedz i biegaj" Scott Jurek i Steve Friedman oraz "Ukryta siła" Rich Roll.
Kocham te książki. Tak, dobrze czytasz: kocham. To co jest w nich napisane imponuje na wielu płaszczyznach. Po pierwsze obydwie opisują sportowców. Po drugie wegańskich i po trzecie są tam również ich przepisy lub linki do nich. No ideał pod każdym względem.

Scott Jurek dosyć znany w naszym kraju ze względu na swoje polskie korzenie. Biegacz, ale nie byle jaki, bo pokonuje dystanse ultra: prawie lub ponad 200 km! Jest przy tym jednym z najlepszych na świecie. Je wegańsko, próbował nawet raw, ale ostatecznie zrezygnował. Pomimo tego je dużo warzyw i owoców, choć zajada się kaszami, ryżem i innymi węglami gotowanymi. Jego życie nie było łatwe. Musiał opiekować się chorą matką, ćwiczył zamiast iść z kolegami na piwo i mimo małomiasteczkowego życia pełnego mięsa wybrał vege. Mam ochotę jeszcze raz przeczytać o jego zmaganiach. Inspirują na maxa!

Truskawkowy koktajl przeciwzapalny:
2 szklanki wody
1 banan
1 szklanka truskawek (świeżych lub mrożonych)
1/2 szklanki mrożonego mango
1/2 szklanki mrożonego ananasa
1/2 szklanki mrożonego łuskanego edemame
1/4 szklanki wiórków kokosowych
3 łyżki oliwy
1 łyżka roślinnego proszku proteinowego
1 i 1/2 łyżeczki pasty miso
1 posiekany dwu centymetrowy kawałek kurkumy lub 1 łyżeczka mielonej kurkumy
1 obrany i posiekany dwu centymetrowy kawałek imbiru lub 1/4 łyżeczki mielonego imbiru

Umieścić wszystkie składniki w blenderze i zmiksować na gładką masę.



Rich Roll natomiast to niezła ciekawostka. Jako młody chłopak pływał profesjonalnie czyli sportowiec pełną gębą. Podczas studiów rzucił sport i zajął się m.in. piciem i zalegiwaniem na kanapie, które okraszone było śmieciowym jedzeniem ponad miarę. W końcu jednak wylądował na odwyku i przestał pić, a w wieku 40 lat ogarnął także resztę swojego życia, przeszedł na vege, stał się triatlonistą (jednym z najlepszych na świecie) i żyje sobie szczęśliwie w mega zdrowiu psychicznym i fizycznym.

Koktajl vitamixowy:
Przed treningiem przygotowuję lekki napój, na który zazwyczaj składają się liście ciemnozielonych warzyw (kapusta, szpinak, liście buraków) z umiarkowanym dodatkiem organicznych owoców. Do koktajli trafiają na przemian ananansy, grejpfruty, pomarańcze, jabłka, truskawki i spirulina, a dla wsparcia wytrzymałości szałwia hiszpańska, buraki i korzenie maca. Dodaję też zawsze kilka migdałów czy orzechów, a także łyżeczkę czy dwie oleju(kokosowego,...), aby biodostępne tłuszcze zasiliły mnie podczas jazdy, biegu czy pływania. 

Która książka jest lepsza? Obydwie są genialne. Mobilizują do wielu rzeczy. Poza tym można poszukać info na ich temat w necie. Rich wraz z żoną prowadzą firmę i bardzo często umieszczają przepisy czy filmiki w necie. Zachęcam wszystkich do tego typu poszukiwań, bo warto. Niejedna książka czy strona zmieniła życie człowieka :)