niedziela, 21 października 2012

Moje małe zwycięstwa i porażki

Bieganie, cóż za wspaniała rzecz:)
Swoje treningi postanowiłam pobudzić. Biegnąc z górki robię to w zdecydowanie szybszym tempie. Po płaskim też mi się zdarza. I rezultaty są.
Kolejny bieg do autobusu. Wiele linii. Wybrałam numer 11 i okazało się, że w jedną ze stron autobus zawsze się spóźnia w drugą natomiast jedzie zawsze przed czasem. Kolejny raz przekonałam się o tym tydzień temu i postanowiłam zdążyć. Bieg. Serce nie wyrwało się z ciała, a oddech nie powodował wypluwania płuc. Jedynie miłe ciepło na plecach w ten zimny dzień. Było całkiem przyjemnie. 10 nieregularnych treningów, a pierwsze zwycięstwa za mną. Autobusów się nie boję.
A potem treningi zamęczyła choroba. Czułam się świetnie, zrobiłam oczyszczający organizm weekend i zdrowie dopisywało rewelacyjne. A dokładnie w momencie mojego okresu wszyscy dookoła zaczęli chorować. No i jak to zwykle bywa w te dni mój organizm niby młody, silny i zdrowy, ale odmawia posłuszeństwa. Totalne osłabienie i choroba załapała. Trudno się nie zarazić jak 80% ludzi chorych. Dwa dni były tragiczne z gorączką i innymi dolegliwościami. Ale zamiast tony kapsułek biorę naturalne leki. Mam wyciąg z czosnku do picia. Taki skoncentrowany z czymś tam jeszcze. Do tego zioła i dużo owoców. Nieźle stawia na nogi. Dlatego dzieci mi nie przychodzą na zajęcia, a nauczyciele biorą L4. A ja przespałam gorączkę (24h w łóżku) i teraz jestem na nogach. Na tydzień tylko odpuściłam rower i biegi. Czasem mi się nie chce i robię coś wolniej, ale nie jestem chodzącą apteką i nie umieram od zwykłego przeziębienia.
Uprawiajcie sporty i jedzcie zdrowo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

DorotaM