piątek, 23 października 2015

Nie samą szamą człowiek żyje

Ostatnimi czasy dużo siedzę przed komputerem oglądając vlogi. Gotując czy sprzątając nie tracę czasu, a widza i motywacja rosną w siłę. Przez to zaniedbałam nieco czytanie (na komputerze). Natchnęło mnie jednak, żeby z racji wolnego dnia (w końcu!) coś tu skrobnąć i nieco poczytać. Kolejnym motywatorem jest kill bill i jego komentarz pod jednym z moich wpisów. Uwielbiam ćwiczenia, które możecie tam znaleźć. Mimo to od miesiąca robię coś zupełnie innego. Trzy razy w tygodniu biegam, a pomiędzy tym ćwiczę z obciążeniem. Do tego rower do pracy 4 razy w tygodniu (około 50 km) i jeden dzień wolnego.

Bieganie!
Do tej pory wychodziłam z domu jakby to była dla mnie kara. Po przeczytaniu polskiej książki, którą bardzo polecam: Szczęśliwi biegają ultra zakochałam się w bieganiu po górach. Nogi palą z każdej strony, a uśmiech od ucha do ucha, kiedy kończę trening. O widokach nie wspominając. Potem kilka kilometrów po asfalcie to jak spacerek po lesie. A dzięki temu, że mam góry na wyciągnięcie ręki trial stał się moją codziennością.  Nie udało mi się przebiec więcej niż 30 km, ale i tak uważam, że zrobiłam mega postęp. Czasem lekki trening zastępuje mi wyprawa górska na nowy szczyt. Przestałam chudnąć. Moje łydki mają mega mięśnie i po raz pierwszy zaczynam wyglądać sportowo.

Siłka?
Większość ćwiczeń wykonuję w domu, choć zdarzają się też treningi na siłowni z kettlami. Jednak własna mata daje zupełnie inny komfort. Do tego robię wiele ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała albo ze sztangielkami. Kiedy przestanę widzieć progres przejdę na większe obciążenia, a ponieważ sprzęt mam w domu (odważniki, gryfy, ławki) to nie muszę się o nic martwić. I w końcu mogę się pochwalić bicepsem, a słabość moich rąk odchodzi w niepamięć.


Nie raz wrócę do fitnesowego "skakania". Lubię to i energia grupy na zajęciach bardzo mi się podoba. Mimo wszystko powyższe modyfikacje będą teraz moich najczęstszym treningiem. Nie straszny mi deszcz czy śnieg przy bieganiu (mam też świetne buty), a ciężary dają mega progres, co również mi się podoba. Kręgosłup jest nieźle odciążony, stawy nie bolą, a kości też mi podziękują. Na dzień dzisiejszy polecam WSZYSTKIE sportowe aktywności bez wyjątków. Dla starych i młodych, dla mężczyzn i kobiet!