sobota, 22 listopada 2014

22.11.

Siedzę przy kompie. Jak zwykle czegoś szukam, coś czytam, coś oglądam. I tknęło mnie. Od dawna nie pisałam, a od kilku dni tyle się dzieje. Wcześniej po prostu dopadło mnie jesienne zniechęcenie. Po dzisiejszym pozytywnym dniu mam więcej energii i doznałam nagłej potrzeby napisania czegoś zupełnie nowego na blogu. Wszystkie przygotowane wcześniej wpisy muszą jeszcze poczekać.

Kilka podstawowych info:
- jeszcze bardziej kocham szpinak (szczegóły w następnym wpisie)
- odstawiłam kawę, gluten i jeszcze kilka rzeczy(szczegóły w następnym wpisie)
- duuużo ćwiczę
- kolejna dieta oczyszczająca(szczegóły w następnym wpisie)

W lecie robiłam badania. Moja wątroba ma się niby świetnie jak u niemowlaka i krew genialna płynie w mych żyłach, ale jednak chcę więcej. Mój wzdęty brzuch, bóle tu czy tam nie uważam za konieczne w moim życiu. Chciałabym, żeby zniknęły. A one pojawiają się coraz częściej. Ból głowy od sporej ilości kawy nie dawał mi wytchnienia w październiku. Więc od dwóch tygodni nie piję kawy. Najgorsza migrena trwała pierwsze dwa dni, a potem nieco senność i osłabienie (choć może to z powodu pogody czyli spadku ciśnienia, ciągłych opadów, a przez to braku słońca). Od tygodnia nie jem też chleba, a od 4 dni żadnych mącznych produktów. To za sprawą diety?książki o której pisałam tutaj. Niby nie potrzebuję takiego oczyszczania, a jednak w końcu się zdecydowałam. O efektach już za kilka dni. Dieta trwa tydzień. Ja jestem po trzech dniach.

A ćwiczenia.... Od lipca/sierpnia ćwiczę regularnie. Na początku było to trzy razy w tygodniu. Teraz jest to sześć dni. Ćwiczę w domu głównie z YouTube bo po prostu jest tam mnóstwo szybko dostępnych filmików. Najpierw robiłam tzw. ABS czyli ogólnorozwojówkana wiele partii ciała. Ponieważ trwało to około trzech miesięcy uznałam, że muszę się zająć moim nie tylko wzdętym od jedzenia brzuchem, ale i tłuszczykiem, który się znajduje pod skórą. Od kilku dni wypruwam siódme poty z Jillian Michaels i jej programem na sześciopaka. Poza tym stale trzy razy w tygodniu jeżdżę do pracy na rowerze i raz w tygodniu biegam lub jadę na basen.

Przez to, że widzę efekty to wkręciłam się w sport na maksa. Jak pominę trening to czegoś mi brakuje. Czasem mam ochotę na coś jeszcze wieczorem. Nie sądziłam, że tak o pokocham. Schudłam sześć kilo i zbudowałam nieco mięśni :D Sama jestem w szoku, bo nigdy do tej pory tego nie doświadczyłam. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. A do tego ta pozytywna energia, którą miałam dziś w pracy nakręcają mnie na maksa. I tego życzę wszystkim czytelnikom. Pomimo braku słońca wysyłam do was słoneczne uśmiechy :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)