wtorek, 13 sierpnia 2019

Dlaczego znów piszę

Czytając książki czy szukając informacji w internecie zdobyłam ogromną wiedzę. Jeszcze kilka lat temu szukałam, szukałam i szukałam. Teraz zdarza mi się to cały czas, jednak widzę, że moja głowa zaczęła przetwarzać wiedzę na rzeczywistość. Przez ostatni rok czy nawet dwa widzę więcej. Ma to swoje plusy i minusy. I największym jest dla mnie niezrozumienie innych ludzi. Przeszłam już kilka faz. Nie osądzam ludzi tak szybko, nie głoszę morałów i nie mówię co mają robić. Jeżeli ktoś przyjdzie po radę chętnie jej udzielę. Zdarza się to bardzo rzadko. A nawet jeżeli to po głębszym wejściu w temat widzę ścianę i nie mam już o czym mówić.

I takich ludzi mam 99%. Którzy inaczej niż ja postrzegają rzeczywistość i nie rozwijają się, aby pójść do przodu. Stoją w miejscu kiedy ja idę. A czasem mam wrażenie jakby się cofali.

Trochę to moja wina, bo przeprowadzka do nowego miejsca zabiera możliwość codziennego kontaktu z ludźmi z którymi się dogadujemy. I nie mam na codzień grona, które by mnie po prostu wysłuchało.

Wiedząc jak internet łączy fajnych ludzi sama chciałabym spotkać tych, którzy myślą podobnie jak ja i widzą to co ja. Którzy patrzą inaczej na codzienność i nie mają tak wielkich klapek na oczach jak ogół naszego społeczeństwa czy nawet świata. Już nie raz się o tym przekonałam i mam nadzieję, że to będzie kolejny raz.

środa, 7 sierpnia 2019

Sprzedaż książek - skupszop

Lubię czytać. Od dziecka tak było, bo udało mi się dorastać w domu z dużą ilością książek.
I pomimo, że rodzice nie mieli za dużo czasu na czytanie to jednak pokazali mi, że warto.
I od tamtej pory jestem molem książkowym. Moja edukacja do matury to głównie biblioteki
i okazjonalne czytanie książek z domowej biblioteczki. Na studiach miałam coraz więcej pieniędzy i swobody w ich wydawaniu. No i coraz częściej sama kupowałam książki. Myślę, że kilkaset tytułów to moja liczba.

Ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno chce ich tyle mieć. Przeprowadzka pokazała gorzką prawdę o ich objętości i co gorsza ciężarze.

Przejrzałam mój zbiór i wieeelką siatę z IKEA zapakowałam ksiąźkami i zaniosłam do biblioteki miejskiej. Było ich co najmniej 30, a może nawet więcej.

Po jakimś czasie pomyślałam jednak, że lepiej byłoby je sprzedać. Kiedy po roku robiłam kolejne czystki w mojej (znów za dużej) kolekcji usłyszałam o stronie skupszop. Sprzedałam prawie 20 książek i zarobiłam około 150 zł. Niby niewiele, ale jednak coś się zwróciło.
I przyznaję, że kupiłam potem kolejne książki. Minął kolejny rok. Ja przeczytałam m.in. "Tyranię wybory" o której ostatnio pisałam i spojrzałam inaczej na wiele spraw. Cały poprzedni rok to duża zmiana mojego postrzegania rzeczywistości.

Postanowiłam uporządkować regał z książkami, dokumentami i innymi tego typu rzeczami.
I po raz kolejny sprzedałam karton książek. Dostałam mniej, ale i tak cieszę się, że zrobiło się nieco miejsca.

Inaczej widzę też kupowanie. Nie potrzebuję całej ściany książek. Choć nadal mam ich wiele część miejsca przeznaczyłam na to co chcę przeczytać i wiem, że od razu je sprzedam.

A Tyrania? Idzie do innych. A kiedy do mnie wróci wyląduje w kolejnym kartonie do skupszop. Nie jest to wpis sponsorowany. A szkoda. Ale sprzedawanie tam dalej będę polecać. A może znacie jakieś inne internetowe skupy książek?

niedziela, 4 sierpnia 2019

Tyrania wyboru

"Co się zobaczy nie da się odzobaczyć"

Tak samo jest z informacją. Kiedy dowiesz się coś, co cię poruszy, nie da się przestać o tym myśleć. W długim okresie czasu bywa różnie, ale na początku jest to powiedziałabym nawet męczące.

Jakiś czas temu zacząłem świadomie patrzeć na pewne rzeczy czy ludzi w określonych sytuacjach. I kolejnym stopniem widzenia rzeczy innymi, niż nam się wydaje jest książka "Tyrania wyboru" Renaty Salecl. Pokazuje ona, że nasze wybory wcale nie są nasze i jest to poparte wieloma dowodami. Po prostu trzeba przeczytać!

Bo w gruncie rzeczy rzadko jesteś kowalem swojego losu, a wybory których dokonujesz nie dodają szczęścia twojemu życiu. Są z góry sterowane, aby uzyskać konkretne efekty w społeczeństwie.

Wiem też, że wiele osób przeczytało Tyranię i poleca innym. Tylko nic nie wynieśli z tej lekcji. Dalej żyją tak jak żyli. Jednym uchem wpadło, drugim wypadło. Ja sama czytam wiele książek i wiem, że kiedyś też tak robiłam. To było zaliczanie kolejnych pozycji z listy i zupełne wypieranie tego, co w nich jest. W poprzednich latach zobaczyłam więcej i w tym roku zmieniłam strategię. Mało książek kupuję, czytam po raz drugi, trzeci to co mam i sprzedaję. Świadomie ograniczam ilość informacji i książek. Moje wybory się zmieniły. Moje myślenie się zmieniło.

A następnym razem o tym gdzie ostatnio sprzedałam prawie 20 książek.

"Cukier, sól, tłuszcz"

Przeczytałam ostatnio kilka książek, które skłoniły mnie do wspónej konkluzji. Dziś opowiem o jednej z nich. Jej tytuł to "Cukier, sól, tłuszcz" Michaela Mossa. W podtytule mamy "jak uzależniają nas koncerny spożywcze".

I w zasadzie jest to próba pokazania, że ludzie chcieliby jeść i żyć lepiej, ale ostatecznie wygrywają pieniądze. Wiele jest bowiem przykładów zamiany tytułowych składników na coś lepszego. Różne firmy, nowe technologie, inwestycje w zdrowsze rozwiązania. A jednak po pewnym czasie zdobyta wiedza była (i na pewno jest) przekładana na zwiększenie cukru, soli i tłuszczu, a wszystko jednoznacznie doprowadza do jeszcze większych zysków gigantów spożywczych. Tylko czy firma "produkująca" jedzenie w fabryce może być nazwana spożywczą?! Jest to wysoko przetworzone i zupełnie nie odżywcze dla naszego ciała.

Szczególnie w epilogu rzuca się w oczy jak bardzo jest to dla pieniędzy. Osoby na wysokich stanowiskach, zarządzający dokładaniem cukru, soli i tłuszczu sami unikają wyrobów swoich firm. Nie jedzą ich wcale lub jedynie okazjonalnie stosując na co dzień bardzo mało przetworzone diety. Są szczupli, w dobrej kondycji fizycznej oraz zdrowotnej. Ich praca jednak polega na zwiększeniu zysków gigantów, a co za tym idzie na wciśnięciu w ludzi jeszcze większych ilości niezdrowego jedzenia i przekąsek. Nie mam im tego za złe. Sama chciałabym tyle zarabiać. Tylko co z tym zrobić?

Nic.

No i widzę grono oburzonych osób. Spokojnie. Dla was też coś mam.

Otóż większość tego co jem jest (według mnie oczywiście i nie musisz się z tym zgadzać) dobrym, naturalnym jedzeniem. Ale kiedy idę do sklepu widzę jak wiele ze sklepowych półek to nic nie warte śmieci. No i nie jest tak, że mam z tyłu głowy informacje, co jest dobre, a co nie jest. Tacy ludzie nie są świadomi. To media pokazują co powinniśmy jeść, a co nie. A potem idziesz do sklepu i kupujesz jednak śmieci. Niekiedy masz wyrzuty sumienia.

Nie!

To jest zupełnie coś innego. To jest totalne przestawienie się. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą. Codziennie tą samą. I nagle po latach odkrywasz, że na tej ulicy są porozwieszane ozdoby świąteczne. A do tej pory ich nie widziałeś, pomimo, że cały czas się tam znajdowały. I teraz za każdym razem jak idziesz to je widzisz. Choć wcześniej były jakby niewidzialne.

Ja się tak czuję w sklepach lub rozmawiając z ludźmi. Widzę coś czego wielu nie widzi. Ta manipulacja, co mamy kupić, co mamy zjeść. I świadomie biorąc do ręki jakiś zapakowany w tonę plastiku produkt zdaję sobie sprawę jak bardzo jest to przetworzone i najczęściej odkładam z powrotem na półkę.

Jeżeli lubisz dziennikarstwo śledcze czy dokumentalne to polecam. A jak nie to dla świadomości działania przemysłu (nie tylko spożywczego) warto przeczytać.

A o manipulacji to jeszcze następnym razem. Bo to będzie kolejna książka o której chcę wspomnieć...

sobota, 14 maja 2016

Kardio

Lubicie Bollywood? Ja nie przepadam. Szczególnie, że moja ulubiona kategoria to jednak filmy dokumentalne. Do czego zmierzam? Postanowiłam pobiegać. Niestety lunęło, zrobiło się mega zimno, a ja mam już drugi dzień katar. Usiadłam do kopma jak wszyscy, którzy widzą za oknem taką pogodę i... zamiast odpuścić ćwiczenia poszukałam jakiegoś kardio do ćwiczenia w domu. Zupełnie przez przypadek przeleciałam kilka filmików i w końcu spodobał mi się ten:



Trenerka prosto z Indii, z typowym dla nich akcentem, jednak trening przyjemny. Nie za ciężki, a jednak idzie się rozgrzać i podnieść tętno. Jak macie 30 minut to polecam. Dziś miałam nieco więcej czasu, dlatego potraktowałam go jako rozgrzewkę do innego treningu. Na filmie ćwiczą całą ekipą. Poza tym wyświetlają się napisy następnych ćwiczeń i odmierzany jest czas. Kto zrobi proszę się pochwalić w komentarzach!

piątek, 18 grudnia 2015

Nie marnuj jedzenia

Już od jakiegoś czasu mówi się o Francji. Prawne uregulowanie kwestii związanych z wyrzucaniem jedzenia przez sprzedawców jest według mnie strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu sklepy rozdają jedzenie potrzebującym i konkretnym organizacjom. Dzięki temu marnuje się jedynie niewielka jego część. Przynajmniej taką mam nadzieję. Jak to działa w Polsce? Obejrzyj ten filmik. Dowiesz się więcej.




czwartek, 17 grudnia 2015

Strefa komfortu

Progres ma miejsce jedynie wtedy, kiedy wychodzimy ze swojej strefy komfortu. Może nie dotyczy to wszystkich, ale na pewno większość ludzi musi się ze mną zgodzić. Zresztą nie są to moje słowa i wielu badaczy zgłębiło już temat na różne sposoby.

Nie da się jednak zaprzeczyć, że siedzenie w miejscu jest wygodne, mało zaprzątające umysł i bezpieczne. Ale co się dzieje, kiedy zaczyna nam doskwierać nasze nudne i ubogie życie? Próbujemy zmienić nasze przyzwyczajenia czy otoczenie. I jest to najlepszy moment na opuszczenie ciepłego gniazdka jakie sobie uwiliśmy.

Zadanie to wcale nie jest łatwe. Może być nawet bolesnym doświadczeniem, a kiedy się nie uda staje się tragedią. Ale uwierz mi, że warto. Otwierają się oczy i nagle widzisz tak wiele... Ja przez kilka miesięcy zobaczyłam aż za dużo. Przytłoczyło mnie to i narobiło niezłych problemów. Wiem jednak, że z czasem będę wspominała ten rok z wdzięcznością jako ważną lekcję. Tylko dzięki temu sporo osiągnęłam i niektórzy są pod wrażeniem.

Czytając książki z zakresu psychologii zauważyłam, że większość ludzi myśli schematycznie, działa w ten sam sposób i nie chcą wychodzić ze swojej strefy komfortu. Stoją w miejscu, zarabiają mało i ciągle narzekają. Zajmują się wszystkim czyli niczym i najczęściej życie innych jest dla nich ważniejsze niż ich własne. Nic dziwnego, że nie są w stanie osiągnąć wyżyn.

Druga grupa to osoby o otwartym umyśle, które nie zawahają się zmiany. Ich mentalność jest zupełnie inna. Potrafią zadziałać schematycznie, ale często wykorzystują zupełnie inne drogi do osiągania swoich celów. Dlatego jedni są biedni,a drudzy bogaci jak pisze T. Harv Eker.

Zatem bierzmy się do roboty i zmieniajmy nasze życie bo warto!



EDIT 18.12.2015
No i proszę. Opublikowałam wpis, a kolejnego dnia Maja nakręciła na ten temat filmik. Polecam: