niedziela, 4 sierpnia 2019

"Cukier, sól, tłuszcz"

Przeczytałam ostatnio kilka książek, które skłoniły mnie do wspónej konkluzji. Dziś opowiem o jednej z nich. Jej tytuł to "Cukier, sól, tłuszcz" Michaela Mossa. W podtytule mamy "jak uzależniają nas koncerny spożywcze".

I w zasadzie jest to próba pokazania, że ludzie chcieliby jeść i żyć lepiej, ale ostatecznie wygrywają pieniądze. Wiele jest bowiem przykładów zamiany tytułowych składników na coś lepszego. Różne firmy, nowe technologie, inwestycje w zdrowsze rozwiązania. A jednak po pewnym czasie zdobyta wiedza była (i na pewno jest) przekładana na zwiększenie cukru, soli i tłuszczu, a wszystko jednoznacznie doprowadza do jeszcze większych zysków gigantów spożywczych. Tylko czy firma "produkująca" jedzenie w fabryce może być nazwana spożywczą?! Jest to wysoko przetworzone i zupełnie nie odżywcze dla naszego ciała.

Szczególnie w epilogu rzuca się w oczy jak bardzo jest to dla pieniędzy. Osoby na wysokich stanowiskach, zarządzający dokładaniem cukru, soli i tłuszczu sami unikają wyrobów swoich firm. Nie jedzą ich wcale lub jedynie okazjonalnie stosując na co dzień bardzo mało przetworzone diety. Są szczupli, w dobrej kondycji fizycznej oraz zdrowotnej. Ich praca jednak polega na zwiększeniu zysków gigantów, a co za tym idzie na wciśnięciu w ludzi jeszcze większych ilości niezdrowego jedzenia i przekąsek. Nie mam im tego za złe. Sama chciałabym tyle zarabiać. Tylko co z tym zrobić?

Nic.

No i widzę grono oburzonych osób. Spokojnie. Dla was też coś mam.

Otóż większość tego co jem jest (według mnie oczywiście i nie musisz się z tym zgadzać) dobrym, naturalnym jedzeniem. Ale kiedy idę do sklepu widzę jak wiele ze sklepowych półek to nic nie warte śmieci. No i nie jest tak, że mam z tyłu głowy informacje, co jest dobre, a co nie jest. Tacy ludzie nie są świadomi. To media pokazują co powinniśmy jeść, a co nie. A potem idziesz do sklepu i kupujesz jednak śmieci. Niekiedy masz wyrzuty sumienia.

Nie!

To jest zupełnie coś innego. To jest totalne przestawienie się. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą. Codziennie tą samą. I nagle po latach odkrywasz, że na tej ulicy są porozwieszane ozdoby świąteczne. A do tej pory ich nie widziałeś, pomimo, że cały czas się tam znajdowały. I teraz za każdym razem jak idziesz to je widzisz. Choć wcześniej były jakby niewidzialne.

Ja się tak czuję w sklepach lub rozmawiając z ludźmi. Widzę coś czego wielu nie widzi. Ta manipulacja, co mamy kupić, co mamy zjeść. I świadomie biorąc do ręki jakiś zapakowany w tonę plastiku produkt zdaję sobie sprawę jak bardzo jest to przetworzone i najczęściej odkładam z powrotem na półkę.

Jeżeli lubisz dziennikarstwo śledcze czy dokumentalne to polecam. A jak nie to dla świadomości działania przemysłu (nie tylko spożywczego) warto przeczytać.

A o manipulacji to jeszcze następnym razem. Bo to będzie kolejna książka o której chcę wspomnieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz