poniedziałek, 6 stycznia 2014

Napad

Zostałam zaatakowana. W biały dzień na środku ulicy zostałam słownie napadnięta w bardzo nieprzyjemny sposób. Mieliśmy bowiem całą grupą wybrać restaurację w której zjemy obiad. Musiała być w przystępnej cenie i z dniami zarówno mięsnymi jak i bezmięsnymi. Czyli generalnie problem. Potem okazało się, że musi być za 5 złociszy bo część osób prawie nie ma pieniędzy. Wygrzebali jakieś miedziaki z kieszeni i musieli za to zjeść. Ciężka sprawa. I nagle jedna osoba uniosła głos i zaczęła robić kazanie, że z ludźmi, którzy nie jedzą mięsa zawsze jest problem. Milczałam, milczałam, aż po kilku czy nawet kilkunastu minutach nie wytrzymałam i powiedziałam, że z ludźmi bez pieniędzy też jest zawsze problem. Nie lubię tego typu zagrywek. Staram się przemilczeć lub mądrze wytłumaczyć, ale jak do kogoś nie dociera po dobroci... Psychicznie byłam już zmęczona od rana i jeszcze to kazanie. W końcu po prostu nie wytrzymałam. Jednym zdaniem ucięłam całą dyskusję. Dopiero wtedy przejrzeli na oczy.

Powyższy wstęp napisałam z dwóch powodów.

Po pierwsze ludzie nie mają pojęcia o diecie bezmięsnej, a robią kazanie (usłyszałam m.in., że ludzie muszą jeść żelazo zwierzęce bo inaczej umrą plus inne nieprzyjemności pod moim adresem)

Po drugie "każdy kij ma dwa końce". Czyli nie można mieć klapek na oczach i myśleć tylko o swoim. Należy być otwartym na poglądy innych, na sytuację innych, na wszystko. Ja zaproponowałam coś od siebie nie dostając nic od drugiej strony. A nie, przepraszam. Ja dostałam słownie po twarzy. W tej sytuacji porozumienie wydawało mi się konieczne. Ostatecznie każdy poszedł w swoją stronę. Niektórzy wrócili potem do mnie i nie żałowali.

Dlatego jak się nie znam to staram się wysłuchać tego, który ma jakąś wiedzę na dany temat. Czasem nawet nie wiem, że ktoś głupoty gada i sama to potem powtarzam wierząc, że mówię dobrze. Ale kiedy usłyszę, że coś jednak z tą moją wiedzą jest nie tak staram się poczytać na ten temat. Albo od kogoś mądrzejszego dowiedzieć. No cokolwiek, a nie takie rzeczy gadać i jeszcze nie przyjmować konstruktywnej krytyki.

Zabolało mnie to mocno, bo dawno takie rzeczy się nie działy. Na szczęście szybko mi przeszło i trzy godziny później ja wyciągnęłam rękę do tych samych napadających mnie osób, ponieważ były w potrzebie. Da się? Da się. Ciekawe tylko czy oni kiedykolwiek zmienią zdanie na temat bezmięsnych i czy ogólnie zobaczą potrzeby innych. Bo ciągle będąc na wózku pod tytułem JA daleko nie zajadą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz