wtorek, 3 grudnia 2013

"Dzika droga" - książka i ja

Temat miał być zupełnie inny. Miałam wielki plan i... los pokierował mnie na inne tory. Ale zacznijmy od początku.

Zawsze chciałam być samowystarczalna. Nauczyła mnie tego moja mama, która łatwego życia nie miała i rzadko kiedy mogła na kogoś liczyć. Zresztą nie lubiła nic pożyczać. Ani czasu drugiej osoby (np na opiekę nad dziećmi) jak i pieniędzy oraz przedmiotów. Zawsze starała się mieć jakieś zaskórniaki na wszelki wypadek choć finansowo nigdy nie mieliśmy łatwo. Wolała sobie nie kupić nić pożyczyć na nasze (moje i brata) zachcianki. Było ich trochę. Ale myślę, że tak przeciętnie jak na dzieciaki w tamtym czasie.

Ja też taka jestem. Staram się nie pożyczać. Mieć coś na czarną godzinę, a jak nie mam to po prostu nie kupuję. Nie liczę nigdy na szczęśliwy los, na jakąkolwiek niespodziewaną nagrodę. Stąpam mocno po ziemi i jestem pesymistką. I do tego raczej introwertyczką. Nauczyłam się zmieniać i przybierać maski. Cieszę się pomimo wewnętrznych łez i niepokojów. Jestem żywiołowa, mimo spokojnej natury. Dzieci mnie kochają, choć ja raz uwielbiam je równie mocno, a raz jest to jedynie oszustwo. Może to i dziwne z racji mojego zawodu i niektórych moich postępowań, ale ja po prostu zostałam tak „wyszkolona” przez studia, życie i pracę, a prawdziwa moja natura jest spokojna, łagodna i raczej oddalona od ludzkiego, codziennego zgiełku. Rzadko zgłaszam się do konkursów/losowań, pesymistycznie nie wierzę w wygraną a jedynie w to co sama wypracuję. I zawsze zazdrościłam innym prawdziwej, szczerej otwartości, ich osiągnięć, stylu życia i jeszcze wielu, wielu innych rzeczy. Jakiś czas temu zrozumiałam, że sama siebie spinam i nie jest mi z tym dobrze. Brzydko mówiąc olewałam momenty, kiedy mogło się wydarzyć coś fajnego w moim życiu. Tym razem jednak pokonałam mój wewnętrzny opór i napisałam komentarz pod postem Eleny. Walczyłam ze sobą, ale tak się cieszyłam jej wpisem, że udało mi się. Bardzo szybko jednak o wszystkim zapomniałam i ze względu na przerywane dostawy internetu sama pisałam mało i nie bardzo czytałam co piszą inni. Pochłonęła mnie codzienność. A tu nagle niespodzianka.

Przechodzę zatem do właściwego tematu. Jak się okazało to ja zdobyłam możliwość przeczytania książki „Dzika droga”. Nie sądziłam, że mi się uda. To była najwspanialsza informacja od wielu tygodni. I pomijając już samą książkę ucieszyło mnie kilka rzeczy. Przeczytałam wpis Eleny. Zastanawiała się bowiem kto z dwóch osób powinien ją dostać. Myślała o tym jak los powinien zadziałać. LOS. Ja nigdy nie myślałam o nim. Zawsze chciałam mieć pod kontrolą to, co się dzieje dookoła mnie. Dlatego omijało mnie tak wiele. Teraz wiem, że jest to znak od losu i muszę wiele zmienić i zaufać mu. Los wie co robi.

A ja czekam na przesyłkę i już niedługo przekażę dalej cudowną książkę i cudowną ideę.

Z całego serca dziękuję Elenie. Dziękuję za Twój wybór, który zrobił bardzo pozytywną rewolucję w mojej głowie :):):) <3

8 komentarzy:

  1. Doroto . . . Czyżby jakaś telepatia tu działała . . . ???
    Godzinę temu wysłałam Ci kolejnego krótkiego e-maila w sprawie przekazania książki. Pozwolę sobie i zacytuję tu trzy zdania :

    "Cieszę się, że właśnie do Ciebie trafi "Dzika droga". Los tak zadecydował a nie ja. On wie najlepiej co robi i nigdy się nie myli , dlatego na niego się zdałam przy wyborze następnej czytelniczki :) "

    No proszę . . . Napisałaś dokładnie w swoim poście to, co ja Ci napisałam w cytowanym e-mailu. Zaznaczam, ze pisałam go dwie godziny po publikacji Twojego wpisu nie mając wtedy zielonego pojęcia o jego istnieniu :)

    Ślepy los nie jest wcale taki ślepy jak nam się wydaje . To my często jesteśmy ślepi na liczne znaki i drogowskazy jakie on nam daje. Tych znaków dostajemy codziennie mnóstwo. Tylko od nas zależy, czy damy sobie szansę, by je dostrzegać i za nimi podążać.
    Ten Twój wpis Doroto to także wyraźny znak dla mnie. Czekam z ciekawością na Twoje następne posty związane z książką, która pojawi się u Ciebie niebawem.
    Miłej lektury i wrażeń : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na książkę cierpliwie czekam i ufam losowi jak nigdy dotąd. Twój komentarz tylko mnie w tym utwierdza:)

      Usuń
  2. Dorota! Ciesze się, że książka trafi do Ciebie, Cheryl będzie Ci towarzyszyła i może zainspiruje do czegoś nowego.... To dobry wybór, a ja z niecierpliwością czekam na kolejne wrażenia...

    Kochani, bardzo sie ciesze, że tym projektem sprawiłam radość tylu osobom ;) Nawet nie myślałam, że to tak zadziała! Powodzenia i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, kiedy ludzie mają tak twórcze pomysły. I Bardzo mi miło, że to ja będę miała możliwość uczestniczyć w tym ciekawym "wydarzeniu":)

      Usuń
  3. Widzę, że i Ty byłaś tak pozytywnie zaskoczona jak i ja kiedy książka trafiła do mnie. Jestem dziewiątą czytelniczką. Zawszę z przyjemnością śledzę podróż DZIKIEJ DROGI... Będę zaglądać i z niecierpliwością czekam na Twoje przemyślenia po przeczytaniu książki. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na książkę czekam. Dawno nikt mnie nie zaskoczył. Oczywiście strasznie pozytywnie. Jak tylko do mnie trafi to czytam i coś tu skrobnę ;)

      Usuń
  4. A może trzeba Twój pesymizm zamienić w realizm? Stąpasz po ziemi, ale to nie znaczy, że musisz wszystko widzieć w czarnych barwach. Wierzę, że pesymizm niedługo Cię opuści. I szczęścia życzę... Może lektura "Dzikiej drogi" Ci w tym pomoże...
    Ja także byłam bardzo zaskoczona i uradowana, kiedy zostałam wytypowana na kolejną czytelniczkę "Dzikiej drogi". Czekam na refleksję.

    Czytelniczka nr 7. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pesymistką z natury i chyba nigdy nie wyzbędę się tego w 100%. Ale każdy procent mniej to dla mnie sukces. Zaskoczenie i szczęście, które los podarował mi dzięki Elenie na pewno długo mnie nie opuszczą. Ściskam gorąco

      Usuń