Wiedzieliście, że dziś obchodzimy Światowy Dzień Raka? Ja też nie. Google mi podpowiedziały. I refleksja mnie naszła. Muszę to napisać. MUSZĘ.
Jest tyle alternatywnych metod leczenia. Tyle sposobów, które nie wyrządzają organizmowi krzywdy dodatkowo go lecząc. A ludziom wydaje się, że jedynym remedium jest pigułka, cała ta chemia i jeszcze dodatkowo naświetlanie. A inne choroby? To samo. Z każdej strony słyszymy, że pigułka pomoże na wszystko. I te reklamy. Powinni ich zabronić.
Zawsze dużo jeździłam. Do pracy, do szkoły, na studia, a nie na wycieczki. Choć to też. W każdym bądź razie teraz w małym busie radio słychać z każdej strony, a kierowcy mają swoją ulubioną stację. Niektóre fajne, inne tragiczne. I ciągle te reklamy leków. Ale poza tym obiło mi się o uszy stwierdzeni, że "30 minut ruchu dziennie". Jakiś poradnik czy coś. Ponieważ często czytam, nie bardzo słucham tego chłamu z głośników. A tu nagle słyszę o umiarkowanym, regularnym sporcie i aż mnie zatkało. Nie wiem co to było, ale powinni to częściej ludziom puszczać. Kurcze, dlaczego WF jest taką katorgą dla młodych ludzi. Dlaczego durni rodzice załatwiają im zwolnienia z tak ważnych zajęć. Bez ruchu głowa nie pracuje, a klasówkę trzeba napisać. Za moich czasów nawet najwięksi kujoni ćwiczyli i się starali. Wiadomo, że bywało różnie. Niektóre ćwiczenia czy sporty wykonywało się pod przymusem. Inne sprawiały radość. Ale robiło się to, nie narzekało i przede wszystkim nie szło do lekarza po świstek. Jak zdałam na studia, to oczywiście WF był od samego początku. Można było wybrać między halą i basenem. Ja wybrałam to drugie. Od zawsze pływałam. Jak tylko zrobiłam kilka pierwszych kroków to wysłali mnie na basen. Podtopiło mnie parę razy i boję się głębokiej wody, ale zamiast zwolnienia nabrałam motywacji, żeby pływać nie tylko przy brzegu. Jedynie nie odważyłam się skakać z wysokości. Może kiedyś mi się uda. Wolę pokonywać swoje słabości niż je budować jak dzisiejsi nastolatkowie.
A co z tym rakiem? No środowisko mamy fatalne. Kominy fabryk, transport, domy w których palą opony, chemia we wszystkim. Wiem, że cudu tu nie zdziałamy. Ale na ile się da powinniśmy to ograniczać. I do tego zdrowe jedzenie i ruch. A poza tym reset systemu, czyli praca nad swoimi emocjami i stresem. Może nie uchroni nas to na 100 procent, ale zawsze jest szansa, że na 99. Co roku w Polsce na raka piersi umiera 5 000 kobiet. No, a ile przeżywa, ale w opłakanym stanie? Takie osoby nie zawsze mają motywację by żyć dalej. W konsekwencji nawrót choroby jest ogromnie powszechny. A podobno rak to nie wyrok. Medycyna jest tak świetna i tak się rozwija, że nas wyleczy. Mhm. Bujda na resorach.
A tu lista najlepiej rokujących:
rak skóry
rak tarczycy
rak jąder
rak piersi
Ja bym jednak wolała tego nie mieć. A palacze? Podobno mają ponad 50 procent więcej szans na raka. I jest to rak nieuleczalny. I po co to robić? Śmierdzi to to i nic do życia nie wnosi. A rak jelita grubego? W stanach zmarło w zeszłym roku ponad 50 000 ludzi. Zmieniając dietę mogliby w większości żyć.
Uważam, że w takim szczególnym dniu jak dziś, ludziom powinno się mówić jak zapobiegać, a nie jak leczyć. Dużo lepszą sprawą jest zdrowa dieta, ruch i umysł, który dąży do rozwoju i oczyszczenia. I tego się będę trzymała. Szkoda, że człowiek nie rodzi się tak mądry. Ale skoro dorosłam do tego, to moje dążenia mają szansę zapobiec rakowi.
źródło 1.
źródło 2.
źródło 3.
Piękny manifest :) U mnie z ruchem w zimie bardzo kiepsko... Wieczorem pójdę na dłuuugi, szybki spacer, by się dotlenić. Dzięki za motywację :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie poćwiczyłam. Polecam wszystkim.
OdpowiedzUsuńA spacer świetna alternatywa dla kanapowego siedzenia:)