wtorek, 7 sierpnia 2012

Przychodzi zdrowy człowiek do chorej przychodni NFZ cz. II

Jestem okazem zdrowia.
I to by wystarczyło, ale ja mam znów tysiąc myśli...
Usłyszałam, że wszystkie badania mam ok, ale musiałam sama zacząć pytać. Tak bardzo korciło. Bo to, bo tamto. Wszytko mnie interesowało. Lekarz oczywiście odpowiadał, ale cały czas podkreślał, że wszystko jest w normie.
Jak się okazuje jednego wyniku nie można samodzielnie rozpatrywać. Krew. Objętość mam w dolnej granicy normy, ale pięć innych wyników z tego "działu" jest super. Odczytując je razem (czyli tak jak powinno być) to mój wynik jest rewelacyjny. Niczego mi nie brakuje.
Podobnie mocz. Zdrowa kobieta może mieć nawet 50 000 bakterii w moczu. Z uwagi na krótką cewkę szybko też łapiemy infekcje, a nasz pęcherz choruje. Dopuszcza się z tego tytułu nawet dwa zapalenia pęcherza rocznie. Zwiększone ryzyko występuje przy częstych kontaktach seksualnych, na basenie, w jacuzzi i gdy w nocy mamy w pokoju otwarte okno, a chłodny wiatr nas "podwiewa".
Czyli należy się zamknąć w domu i wegetować. Ciało nie będzie sprawiało problemów. Hmm tylko co z psychiką...
Czyli generalnie żyjmy bez takich ograniczeń i cieszmy się tym :)
A co do badań. Jestem nieco spokojniejsza. Jeszcze czekają mnie robaki, ale to grubszy temat i zajmę się niem za kilka dni.
A badania róbcie dla swojego spokojnego nie tylko serca, ale i umysłu.

A poza tym nieco inny wątek. Duuużo jeżdżę na rowerze. I pływam. Kiedyś nie jeździłam, ale za to tańczyłam. Nie tylko na imprezach, ale przede wszystkim w szkole tańca do której chodziłam.
Pomimo tego wszystkiego nigdy nie byłam szczupła!
10 lat temu zaczęłam mieć problemy z prawym kolanem. Chodziłam do lekarzy. Od jednego do drugiego. Ciągle rentgeny, które nic nie wykazywały. Łapali się za głowę. I nic. Wciskali mi kolagen od zwierząt, a mnie nie było wcale lepiej.
W zeszłym miesiącu zrobiłam na rowerze 500 km. Do tego basen i wyjazdy nad jeziora, gdzie potrafiłam pływać 2-3 h. Bóle się nasiliły. Będąc u lekarza przy okazji zapytałam go co mogę z tym zrobić, bo mi to po prostu przeszkadza w funkcjonowaniu. Bałam się, że wrócą te bóle, które miałam kilka lat temu. Prawie nie mogłam chodzić i płakałam przy każdym kroku.
Lekarz postanowił najpierw zbadać nogę. Zaczął mi ją całą wykręcać na różne strony. Słuchał czy coś nie przeskakuje. Pytał co czuję. I powiedział. TO NIE KOŚCI! Zaczął badać mięśnie. I okazało się, że od 10 lat mam zapalenie mięśni! I muszę na jakiś czas je odciążyć. Brak niektórych sportów (w tym rower :() i leki przeciwzapalne miejscowo. Za 3 tygodnie mam przyjść na kontrolę.
I po co ja marnowałam w liceum czas na leczenie??!! Na wizyty u specjalistów??!! A tu w dwie minuty wszystko wiem. To się nazywa lekarz!! Obyśmy tylko takich spotykali na swojej drodze.
I tylko wtedy kiedy wizyta w gabinecie jest ostatnią możliwością

DorotaM

2 komentarze:

  1. Gratuluję dobrych wyników : )
    Coś czuję , że moje nie będą jeszcze takie rewelacyjne . . .

    Mimo , że zrobię badania , to gabinety lekarskie nadal zamierzam omijać szerokim łukiem . Liczę , że w moim przypadku ze wszystkim poradzę sobie sama : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że 90% chorób jesteśmy w stanie sami wyleczyć odpowiednim jedzeniem, oczyszczaniem oraz pracą nad ciałem i umysłem.
      Jedynie niewielka ich ilość kwalifikuje się do kontaktu ze specjalistami.
      Jak tylko wyleczę nogę mam spokój :) tylko kontrola u dentysty co 6 miesięcy.
      Żadnego leczenie. Dobre jedzenie i odpowiednie ćwiczenia. Tak mało, a zarazem tak wiele:)
      Dziękuję za miłe słowa i trzymam kciuki <3

      DorotaM

      Usuń