piątek, 3 sierpnia 2012

Mini i konsekwencje konsumpcjonizmu

Miałam pisać o badaniach, lekarzach, służbie zdrowia i surowym jedzeniu.
Mój dr wziął dzień wolnego, a wszystko z tym związane przesuwa się o co najmniej 4 dni. NFZ ma przecież weekend.
Zmieniam zatem na moment temat.

Od paru miesięcy próbuję sobie ułożyć życie w nowym mieście ze świeżym spojrzeniem na rzeczywistość. A ponieważ dużo czytam w ręce wpadł mi artykuł o minimalistycznym podejściu do rzeczy. Zafascynowana tym napisałam maila do znajomego, który jak się okazało przysłał mi rewelacyjne linki, ale zupełni inne niż się spodziewałam. Urodziły się dzięki temu dwa wątki, mój i jego. I o nich napiszę.

Najpierw ten drugi:)
Domy. Mieszkania. Ludzie biorą kredyty na 30 lat, żeby mieć 3,4,5, wiele pokoi. Nie chcą 40 m, chcą 150. Budują domy, żeby mieć 200, 300. Zarzynają się w pracy, żeby urządzić całość, bo tyle przestrzeni musi mieć meble i inne gadżety. Potem mają wylew, zawał, raka albo inną chorobę. A wszystko ze stresów, że się straci ten wymarzony dom, a kredyt wisi nad człowiekiem. I Pytam się po co??
Rozumiem to poniekąd. Też chciałabym mieszkać na swoim, ale nie uważam, że to wszystko musi być wielkie i z przepychem. Doszłam do wniosku, że surowe wnętrza też są piękne i skoro nie mam wieloosobowej rodziny to metraż nie jest taki ważny.
Oczywiście są ludzie, którzy przesadzają w drugą stronę. Pewnie mają jakieś powody, ale do mnie jeszcze nie dotarły.
Poniżej ciekawy link. Wydaje mi się, że bardziej w formie eksperymentu lub dla osób opisanych w tym artykule.
Bo przesadza nie jest wskazana w żadną stronę.

http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85298,4871922.html

A druga sprawa, która stała się dla mnie motywacją. Artykuł z gazety. Niby nic, a jednak coś wielkiego.
Minimalistyczne podejście do gromadzonego dobra. Nie przychylam się do nieposiadania niczego, ale obecny konsumpcjonizm mnie przeraża. Ciągłe promocje w sklepach i namowy reklam, że musisz to mieć. A wcale nie musisz!
Nie uważam, że mam mało rzeczy. Wręcz zaczęłam je segregować i jest ich trochę. Ale dochodzę do wniosku, że wiele z nich związanych jest z moim zawodem, a że część pracy wykonuję w domu ułatwia mi to życie i ratuje wiele sytuacji.
Pozostałych nie jest jeszcze tak dużo żeby się martwić. Mimo to postanowiłam wszystko przegrzebać i pomyśleć nieco nad gromadzonymi dobrami. Jestem nadal w trakcie. Doszłam już jednak do pewnych wniosków. Zdarza mi się kupować kompulsywnie. I mimo, że rzeczy do oddania mam zaledwie kilka, a ostatecznie myślę, że kilkanaście to jednak przychodzi refleksja nad tym co się dzieje na świecie. Kupujemy na potęgę, chwilę korzystamy i bez skrupułów wywalamy. Nie da się tego inaczej nazwać. Często są to rzeczy, które "działają". Nadają się, żeby nadal ich używać! A mimo to musimy posiadać nowszy model:/

Ostatecznie po nitce do kłębka dochodzę do ekologii i ilości odpadów na Ziemi. 100 lat temu było to nie do pomyślenia co się dzieje dzisiaj. Są kraje jak Szwecja, które 90% swoich odpadów w jakiś sposób przetwarzają,a nie gromadzą na wysypiskach. Tam nawet z jedzenia robi się biogaz i ogrzewa mieszkania. Tam nawet ciepła woda ze zlewu trafia do specjalnego urządzenia, które wykorzystuje tą temperaturę (ok 18st.) do wytwarza energię.
U nas ludziom nie chce się wynieść makulatury o innych odpadach już nie wspominając.
Wydawałoby się to takie trudne, a jest szalenie proste.

Mam znajomą rodzinę mieszkającą na obrzeżach miasta. Hodują kury, mają kompostownik. Wszystkie moje "stołowe resztki" trafiają do drugiego kosza i są wywożone do kur. Suchy chleb wisi w worku na oknie. Plastikowe butelki wywożę do pracy. Szefowa je potrzebuje do ponownego użycia. Kosz do makulatury mam 35 km od domu, ale jak tam jadę to biorę siatkę gazet na ramie i nie narzekam. Po ostatnim przeglądaniu moich rzeczy uzbierała się druga. Byłam w szoku.

Nawet nie wiemy jak wiele niepotrzebnie gromadzimy.
A ciuchy.
A ciuchy na koty. Wiele ludzi organizuje akcje dla schronisk. Zbierają ubrania w dobrym stanie i za kilka złotych sprzedają na aukcjach. Pieniądze idą na zwierzęta.

I tak trudno nie gromadzić? Nawet jeżeli mamy za dużo to usiądźmy i pomyślmy. Może za którymś razem dojrzejemy, żeby oddać nasze książki, ubrania lub inne gadżety komuś innemu. Oczyści to nie tylko nasze mieszkanie, ale i głowę.

Z uściskami dla naszej kochanej Ziemi <3

DorotaM

3 komentarze:

  1. Jesteś niesamowita : ) ! ! !

    Twoje wszystkie dotychczasowe wpisy dotyczą moich największych problemów . Tak , jakbyś pisała je na moje zamówienie . . . : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaskoczona... tym pozytywnym odbiorem. Ale jeszcze bardziej szczęśliwa:):):)
    Interesuje mnie tak wiele rzeczy. Ciągle boję się, że będę przez to poruszała zbyt odległe wątki. Mimo wszystko widzę, że ma to sens i dziękuję za wsparcie. Ostatecznie czytelnik jest dla autora najważniejszy i dziękuję, że jesteś Eleno i że są także inni,którzy zaglądają :)
    Ściskam Was gorąco <3

    DorotaM

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz o wszystkim co uważasz za istotne .

    Każdy aspekt życia ma większy lub mniejszy wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie .

    OdpowiedzUsuń