sobota, 4 października 2014

Trening

Całe życie się człowiek uczy, dowiaduje czegoś nowego. Całe życie pewne zdarzenia rodzą swego rodzaju konsekwencje. Zaczęło mnie zastanawiać ile ćwiczą "gwiazdy", że się tak wyrażę fitnessu. Z nazwiska mogłabym wymieniać bez końca. I polki i zagraniczne trenerki i oczywiście trenerów. Inaczej to pewnie jest w męskim "świecie", inaczej kiedy ruszają się kobiety. No przynajmniej ja mam takie wrażenie. Ale konkludując mogę powiedzieć: NIE WIEM. I tyle. Może zgłębię kiedyś ten temat. Może uda mi się dogłębnie odpowiedzieć na powyższe pytanie. Ja jednak w dniu dzisiejszym skupię się na sobie. Może dla jednych nieco egoistycznie, ale dla innych pozytywnie, że analizuję sytuację. W każdym bądź razie krótkie podsumowanie mojej aktywności i wnioski jakie mi się nasunęły.

Poniżej przedstawiam różne dyscypliny i miesięczne "osiągnięcia":

BASEN 1 km
ROWER 150 km
BIEG 25 km
FITNESS 4 h
MARSZ sama nie wiem, ale na pewno nie mam zupełnie siedzącego trybu;

Ponieważ rowerem dojeżdżam do pracy przez większą część roku, a latem mam dodatkowe wycieczki to średnia jest całkiem fajna. Cóż jednak, kiedy na inne dyscypliny trzeba wygospodarować czas i chęci? Różnie, ale raczej kiepsko. Basen, który szczerze kocham leży. Bo trzeba dojechać, zapłacić, przebrać się, wysuszyć... Wymówek od groma. Muszę się ogarnąć i to zmienić. Bieganie jakoś idzie. Tylko, że ja krótkodystansowiec jestem. Biegam często, ale strasznie mało. Mój cel to wydłużenie dystansów!
Chodzę przeciętnie. Raz baaaardzo dużo, raz mniej. Ale góry pozwalają się ruszyć i nie mogę powiedzieć, że ciągle siedzę. Nie jest źle, ale zawsze może być lepiej ;)

No i ten nieszczęsny fitness. Czasem się zmotywuję i poćwiczę. Ale to "czasem", to jednak za mało. Dlatego tak myślę o tych "gwiazdach". Ile to optymalnie, ile to ok, ile to właściwie? No ile. Hmm... a jakby tak ćwiczyć 6 razy w tygodniu. Treningi mają od 30-50 minut. I taki trening zrobić praktycznie codziennie. Niezłe wyzwanie. Tego jeszcze nie próbowałam. Wygrzebałam płytę Chodakowskiej, którą kiedyś kupiłam i ruszyłam do boju. Ćwiczę już trzy dni i daję radę. Jeszcze trzy. Dam radę. A może ktoś poćwiczy ze mną?
Takie małe wyzwanie proponuję. Sześć dni aktywności. Dla jednych długie spacery, dla innych bieg, albo jeszcze coś innego. Ale bez przerwy, żeby znów nie osiąść na laurach!!!

I mam ciekawostkę. Czasem zaglądam na hellozdrowie. I w taki oto sposób znalazłam kompendium dla wielbicieli fitnessu w domu. Różne filmiki z krótkimi opisami. Dla zaawansowanych i dla początkujących. Polskie i zagraniczne "gwiazdy". Dostępne tutaj. Żadna to reklama. Po prostu chcę Cię zachęcić do aktywności. Z doświadczenia wiem, że jak trenerka nie spasuje to nie chce się ćwiczyć. Dlatego warto poszukać innej.

I w taki oto zawiły sposób dobrnęłam do końca pewnej myśli, która mam nadzieję przynajmniej częściowo zrewolucjonizuje moje wieczne wymówki pod tytułem: JUTRO. O wynikach będę na bieżąco informowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz