sobota, 16 listopada 2013

Wracam do gry

Nie da się żyć bez internetu. No nie da się, a ja jednak olałam cały internetowy świat na prawie rok. A kilka tygodni temu udało mi się w miarę ułożyć kilka spraw i doszłam do niepokojącego wniosku. Wszyscy mnie olali, a to przez to, że ja olałam wszystkich. Masło maślane jest. I koło się zamyka.

Przez rok wydawało mi się, że jak poświęcę się pracy (wcale nie życiowej pracy marzeń, ani takiej za miliony) to będzie najlepiej. I nagle zdałam sobie sprawę, że robię niezłą głupotę (i chodzi tu o całokształt moich działań). Mylę się w swoich osądach i mam klapki na oczach. Ślepo podążam utartymi schematami, które mi wcale nie pomagają. A dokładnie tego chciałam uniknąć!!!

I tak myślałam i myślałam i doszłam do wniosku, że mój sposób rozumowania jest porąbany i muszę sobie poprzestawiać mocno we łbie, żeby wyjść na prostą. I tak oto jestem na nowej drodze. Poszukuję lepiej i świadomiej. Może uda mi się w końcu skupić na ważnych rzeczach. Na zdrowiu fizycznym i oczywiście psychicznym. Na spokoju. Na marzeniach. Na właściwych informacjach, faktach, a nie na rzeczach o dupie marynie za przeproszeniem, które nic wspólnego ze mną nie mają lub mają za mało, by się nimi przejmować.

Więc biorę się do roboty i poszukuję sensu i sensowych tematów. Miłego czytania! A będzie co czytać :D

2 komentarze:

  1. Dorotko . . . Witamy ponownie w wirtualnym świecie : )
    Wbrew pozorom, myśli, słowa i emocje tu zawarte są jak najbardziej realne.

    Czekamy na Twoje słowa, doświadczenia i przemyślenia z nimi związane.
    Na pewno wspólnie z Tobą wyciągniemy wnioski i dużo się razem nauczymy.
    Miłego pisania życzę !

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi, że po tak długim jak na wirtualny świat czasie czekacie na mnie i nie wątpicie we mnie. Jest to niezwykle miłe i już niedługo ruszam dalej :)

    OdpowiedzUsuń