niedziela, 2 marca 2014

Proste jedzenie

Jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do prostego jedzenia. W dzieciństwie kanapki miały tyle składników, że wszystko spadało. Ale dzięki temu jedliśmy naprawdę dużo warzyw. Zresztą inne dania miały się podobnie. Dopiero teraz wiem, że lepsze jest prostsze. Czasem stare nawyki wygrywają, ale staram się z nimi ciągle walczyć. I tak oto zrobiłam na obiad proste (według mnie) zielone curry. Mam dwie wersje.

Oto pierwsza:

Składniki:
150 g. fasolki szparagowej
150 g. kalafiora
50 g. makarony ryżowego/sojowego lub jakiegoś innego azjatyckiego. Bez chemii!
pół puszki mleka kokosowego
1-2 łyżki zielonej pasty curry. Bez chemii!
2 razy po około pół szklanki wody

A oto jak to przygotować:
Do garnka lub na patelnię wlewamy pół szklanki wody, dodajemy pastę curry i mleko kokosowe. Następnie wkładamy warzywa i nieco podduszamy do ulubionej miękkości/twardości.

Makaron robimy według przepisu na opakowaniu, czyli najczęściej wkładamy do gorącej szklanki z wodą i po trzech minutach gotowe. Dodajemy go do warzyw i obiad gotowy.

Na co trzeba zwrócić uwagę? Na azjatyckie składniki. Często robią je europejskie firmy i dodają mnóstwo niepotrzebnych i zarazem chemicznych składników. Niektóre produkty przyjeżdżające do nas z Azji mają też sporo chemii, żeby przetrwać transport. Szczerze polecam poszukać czegoś bez zbędnych moim zdaniem składników. Ja znalazłam takowe w Lidlu, ale promocja się skończyła i nie wiem co dalej. Została mi pasta curry i na pewno będę z nią dalej eksperymentowała, bo uważam, że jest genialna.

Drugi przepis:

Składniki:
50 g. ryżu brązowego
300 g. fasolki szparagowej
pół puszki mleka kokosowego
1-2 łyżki pasty curry
1-2 szklanki wody

A oto jak to zrobić:
Szklankę wody, pastę i ryż wsypujemy do garnka i gotujemy 30 minut. Po tym czasie ryż zaczyna mięknąć i woda nieco wyparowuje. Możemy dolewać jej nieco więcej w trakcie gotowania. Dodajemy resztę składników i gotujemy do miękkości ryżu. To dopiero proste danie. Mój ideał z wczorajszego obiadu.

A czemu piszę 1-2 łyżeczek pasty curry? To zależy od gustów. Azjatyckie przyprawy są zazwyczaj bardzo ostre. Do pasty dodaje się m.in. chilli. Ja używam dwie łyżki i czuję, że piecze. Dlatego można dodać zdecydowanie mniej lub więcej jak ktoś lubi nie czuć co je :D Kwestia indywidualna. Azja jest dla mnie mega krajem jeżeli chodzi o semi-wegetarianizm, wegetarianizm czy nawet weganizm. Nigdy tam nie byłam i nie prędko polecę. Wiem jednak, że wiele regionów je bardzo pysznie i zarazem bezmięsnie! To tylko większe miasta chcą dogonić świat i zmieniają swoje menu. A czasem zmieniają je dla turystów i podają frytki na obiad :/ Ale moje curry jest przepyszne.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz